Kultura masowa i jej nośniki wdzierające się bezlitośnie w życie społeczeństw, głoszą niezachwianie, że wszyscy powinniśmy być piękni, młodzi, zdrowi, majętni i inteligentni. Zaniechaniem wobec świadomości byłoby jednak myślenie, że wszyscy tacy właśnie są. Wielu z nas nie uświadamia sobie, w jakim stopniu, i czy w ogóle jesteśmy przygotowani na współistnienie z innością.
Brak głębszej refleksji na ten temat u rodziców dzieci zdrowych, a tym samym u ich potomków sprawia, że rozwojowi dzieci niepełnosprawnych towarzyszy gama specyficznych trudności. To, jakich uczuć doświadcza dziecko w kontakcie z rówieśnikami, ma determinujący wpływ na równowagę i dojrzałość psychiczną, którą osiąga.
Gdy dziecko doświadcza bezwarunkowej akceptacji ze strony innych dorosłych i rówieśników, to jego rozwojowi psychicznemu nic nie zagraża. Dużo bardziej skomplikowana staje się sytuacja, kiedy dziecko doświadcza litości, szyderstwa, odrzucenia i nieakceptacji. Zaburzony zostaje wtedy rozwój emocjonalny dziecka, co ma negatywny wpływ na proces uczenia i rozwój intelektualny.
Napięcie emocjonalne wywołane negatywnymi doznaniami w grupie często powoduje, że dzieci, uświadamiając sobie swoją sytuację, nie mogą w pełni skoncentrować się na materiale, który jest realizowany podczas zajęć. Tego typu przeżycia i wywołane nimi emocje nie ułatwiają dziecku wchodzenia w kontakt z otoczeniem, raczej sprzyjają wycofywaniu się.
Podstawą odrzucenia dzieci niepełnosprawnych przez rówieśników bywają często uprzedzenia oparte na stosunku do niepełnosprawności w świecie dorosłych. Kluczowy jest jednak fakt, że sprawne dziecko często nie jest w stanie podać przyczyny swojego zachowania. Czasami dzieci nie umieją wymienić żadnego powodu, dla którego nie chcą się bawić z niepełnosprawnymi uczniami.
Dzieci niepełnosprawne podobnie doświadczają tej sytuacji. Nie rozumieją, dlaczego są odrzucane, ale skąd mają to wiedzieć, jeżeli sami odrzucający nie wiedzą, dlaczego to robią.
Inność w okresie przedszkolnym to głównie odmienne, często zwracające na siebie uwagę zachowanie lub wygląd. Trudne zachowania bywają niekiedy wypadkową nie tylko zaburzenia, które dziecko ma, ale również reakcją na trudne sytuacje, których doświadczają w grupie.
Niepojęte dla dziecka w tym okresie jest szczególnie to, dlaczego inne dzieci nie chcą się z nim bawić lub w przeciwieństwie do pozostałych dzieci, nie jest zapraszane na urodziny. Dla młodego człowieka taka sytuacja jest zupełnie niezrozumiała.
Przed rodzicem dziecka niepełnosprawnego stoi więc bardzo trudne zadanie wytłumaczenia takiego stanu rzeczy. Jakie jest wytłumaczenie? Może warto zapytać dzieci, które nie zapraszają, oraz rodziców, którzy organizują imprezę, dlaczego nie chcą, aby niepełnosprawne dzieci uczestniczyły w wydarzeniu. Czy oprócz względów estetyczno-technicznych są jakieś inne przesłanki, by się izolować.
Dzieci niepełnosprawne w okresie przedszkolnym reagują na trudną sytuację w grupie rozdrażnieniem, lękliwością, a niekiedy agresją. W okresie nauki szkolnej świadomość własnej odrębności staje się wyraźniejsza, zwłaszcza w grupie integracyjnej, gdy przy porównaniu z dziećmi zdrowymi zauważona zostaje znaczna odmienność w tempie nabywania wiedzy.
Przedłużający się stan poczucia bycia gorszym, niedoświadczania sukcesu na odpowiednim poziomie może przekładać się na niskie poczucie własnej wartości i obniżoną samoocenę. Taki stan rzeczy bywa potęgowany niekiedy przez krytykę i stawianie nadmiernych wymagań ze strony otoczenia.
Dziecko czuje się gorsze, gdy spotyka się z niewyjaśnioną dezaprobatą, z brakiem serdeczności, gdy przeżywa niepowodzenia. Wszystko sygnalizuje dziecku, że jest mniej warte i wówczas rozwija się w nim przekonanie, że sprostanie życiu jest czymś niezmiernie trudnym. Dzieci radzą sobie z tym, uciekając od zadań lub walcząc o przewagę nad innymi.
Dzieci w okresie szkolnym mogą mówić wprost o niesprawiedliwym traktowaniu i nieżyczliwości ze strony rówieśników. Trudnymi sytuacjami dla dzieci niepełnosprawnych są takie, w których dziecko zapraszane jest do bycia w grupie, ale w roli właśnie tego innego, tworzy to sytuację bycia kozłem ofiarnym. Trwanie w takiej roli doprowadza do bezradności, która staje się wyuczona i utrwala się na skutek powtarzających się niepowodzeń i braku wpływu na bieg wydarzeń.
Bezradność w tej sytuacji wynika z tego, że nie może siebie zmienić, bo jest, jaki jest, a na zachowanie innych również nie ma wpływu.
Tutaj ważne jest, aby uczyć dziecko odszukiwania obszaru, na który ma wpływ i może samodzielnie zdecydować, że na przykład nie będzie się bawić z dziećmi, które traktują je w nieodpowiedni sposób, że może odejść.
Ważne jest rozbudzanie w dziecku walki o swoje miejsce w świecie. Stawianie wymagań adekwatnych do możliwości dziecka, bardzo uważne stopniowanie trudności oraz nagradzanie za włożony wysiłek, a nie efekt końcowy, to filary dobrze prowadzonego procesu edukacyjnego dziecka niepełnosprawnego.
Uświadamianie dziecku, jakie ma mocne strony, a jakie słabe, może pozwalać na kompensację braków w taki sposób, aby efekt dawał satysfakcję z wysiłku, a brak wyników nie wpływał na samoocenę dziecka.
W sytuacji, w której dziecko doświadcza raniących zachowań innych ludzi, nie tłumaczmy dziecku, dlaczego taka sytuacja ma miejsce, nie mamy bowiem pewności. Starajmy się nazwać emocje dziecka, które wtedy przeżywa, pozwólmy mu wyrazić i zrozumieć ten stan, jedynie towarzysząc w jego przeżywaniu.
Dla rodziców dzieci niepełnosprawnych zadaniem trudnym, ale niezmiernie istotnym jest ocena sytuacji, czyli stwierdzenie, jaką cenę płaci moje dziecko za integrację ze światem ludzi zdrowych i czy koszty, które ponosi choć w minimalnym stopniu równoważą zyski, jakie ma z tego stanu rzeczy.
Moje doświadczenie pokazuje, że nie ma jasnej odpowiedzi na to pytanie, zależy to od predyspozycji osobowościowych dziecka, od grupy, na jaką trafi dziecko, ale najbardziej zależy od tego, jakimi ludźmi są rodzice i jaka jest grupa, do której trafia dziecko niepełnosprawne.
To od osób dorosłych zależy, jak bardzo tolerancyjne będzie kolejne pokolenie, a od poziomu tolerancji i akceptacji mimo inności zależy, czy integracja w ogóle ma sens.